potrzask
Jechałem kładem w nocy, miałem chyba wędki na plecach (łowię ryby), zjeżdżałem z górki takiej całkiem sporej chyba w kierunku rzeki na spokojnie i wiedzę dzięki oświetleniu że na polanie są brązowe krowy i to spore stadko.
Na spokojnie sobie jadę i zaczynam pomiędzy nimi dostrzegać wilki, duże jasno szare, im jadę dalej jest ich coraz więcej stwierdziłem że to duże ryzyko i zawróciłem, wtedy w moją stronę biegł wilki ciemnobrązowy niedźwiedź właśnie z tej górki z której zjechałem, był tak wielki jak by miał 1.5 tony, biegł powoli ale w moją stronę stwierdziłem że jego już na bank nie minę, zawróciłem.
Po zawróceniu w moim kładzie nie było już gazu w manetce , nie było już napędu, były tylko pedały jak na rowerze… a masa ta sama brak przerzutek, nic nie było z kłada oprócz jego masy a ja z przyzwoitej prędkości poruszałem się jak na spacerze pedałując na kładzie, nie widziałem już krów, tylko wilki które są coraz bliżej i był dalej ten niedźwiedź za plecami, wtedy się obudziłem.
Jestem bardzo ciekaw o co chodzi w moim śnie, rzadko je mam i to takie że się aż budzę.
Coś o mnie: spokojny, lubię przyrodę i wędkowanie, treningi siłowe, lubię sobie zjeść