Próba samobójcza
Na całą moją rodzinę (siostra, rodzice, wujkowie, ciocie, dziadkowie, kuzynostwo...) napadło dwóch jakichś morderców, takich trochę jak z horrorów i zaczęliśmy ich gonić. Nie wiem jak to się stało, że podczas gonitwy razem z rodzicami wylądowałam nad przepaścią, dużo czerwonych kolorów było( ziemia, ściany, jakby jakaś jaskinia i taka głęboka dziura pod nami). Czegoś się u góry trzymałam, przy czym też trzymałam tatę za jedną rękę i mamę za drugą, tak jakbym miała trzy ręce. Długo czekaliśmy aż rodzina nas znajdzie. Kiedy w końcu im się udało pamiętam, że wszyscy naokoło się znaleźli, ale moje ręce już odmawiały posłuszeństwa. Lewa ręka zdrętwiała, straciłam czucie i mama spadła na dół. Tatę udało się rodzinie ode mnie wziąć. Podawali mi ręce, krzyczeli, żebym próbowała się ich złapać, co było możliwe, ale bardzo chciałam spaść. Chwilę się zastanawiałam, co mam robić, nie chciałam im przykrości robić, ale moja chęć popełnienia samobójstwa była zbyt duża i się puściłam tego, co trzymałam. Spadłam, ale przeżyłam i w tym momencie mój sen się urwał.