Witam, kilka dni temu przyśnił mi się pewien sen. Od tego czasu nie mogę przestać o nim myśleć i nie wiem w jaki sposób go zainterpretowac. W moim śnie wszystko zaczęło się od momentu gdy gdzieś ok. Godziny 3 nad ranem słuchałam muzyki na głośniku. Wszyscy domownicy już spali jednak ja nie mogłam. Nagle moim oczom ukazała się czarna, szkaradna postać z rogami, zaczęłam krzyczeć i wtedy przybiegł mój tata pytając co się stało. Zapytałam czy nie widział tego czegoś, on stwierdził, że nie. Zamieniliśmy się pokojami i ja poszłam spać z mamą a on spał u mnie. Na następny dzień ponownie siedziałam w swoim pokoju, a dokładniej na łóżku. Na podłodze leżał sznurek związany w pętelkę, nagle jakaś siła zaczęła ciągnąć ten sznurek w stronę łazienki. Tym razem nie tylko ja byłam tego świadkiem, mój tata też to widział. Wieczorem siedziałam z moim bratem, którego tak naprawdę w życiu realnym nie mam. A osoba która nim była znana jest jaki seryjny morderca - Richard Ramirez. Oboje siedzieliśmy w salonie, czekając na osobę która zna się na tego typu bytach. Miał tatuaże na przedramieniu. Zaczęłam z nim o tym rozmawiać, wzięłam w swoje dłonie jego rękę i zobaczyłam jakieś wzorki a w środku nich był pentagram. Wtedy spojrzałam na niego i powiedziałam że "co to jest i że to może nam przyprawiać kłopoty". On się tylko uśmiechnął i mnie przytulił, w tym samym momencie do domu wszedł mężczyzna, który przedstawił się jako Marcin - był to ten od tych Bytów. Stwierdził że w tym domu jest zła energia a najbardziej w łazience, wskazał miejsce w którym znajdował się portal. Na tym to wszystko się skończyło, obudziłam się. Bardzo bym prosiła o interpretację tego snu, nie wiem co mam myśleć na ten temat.