Syn 9 Letni bawił się i nagle miał problemy z oddychaniem, krzyczałam na męża aby się nim zajął, a ka próbowałam dzwonić na pogotowie ale cały czas wybierałam zły numer, i patrzyłam jak mąż trzyma syna i nie może go utrzymać bo się strasznie rzuca po podłodze, potem niby rozmawiam z pielęgniarka która zaczyna płakać i krzyczeć że to jeszcze dziecko, w tle słyszę jak syn wymiotuje, jak weszłam do pokoju nie widziałam wymiocin tylko trochę piany, i zaczęłam głaskać syna po buzi i mówić aby oddychał i się uspokoił, a potem jak gdyby nigdy nic on stał i próbował coś sięgnąć z wysokiej półki a ja go karciłam że się źle czuł a teraz wyciąga się staje na palcach i próbuje coś wziąć, obudziłam się takim niepokojem że już pół nocy nie spałam proszę o szybką odpowiedź. Pozdrawiam Ela